środa, 2 lipca 2014

01. Jeśli droga, którą podążasz nie ma żadnych przeszkód, prawdopodobnie wiedzie ona donikąd.

Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z depresją, było to jakieś dobre kilka lat temu. I wtedy, nie zrozumcie mnie źle, ale... wydała mi się po prostu chorobą głupców. Może to kwestia nader krytycznego otoczenia i wychowania, ale wtedy myślałam, że na "to coś" zapadają tylko ludzie słabi psychicznie. Tacy, którzy nie potrafią zapanować nad sobą i swoim życiem, aż w końcu to ich przerasta i przegrywają. Co więcej - byłam święcie przekonana, że mnie to nigdy nie dotyczyło i dotyczyć nie będzie. I długo wychodziłam z takiego założenia, do czasu, kiedy nagle coraz więcej osób obok mnie "zapadało" na tę tajemniczą dolegliwość. Żeby tylko. Nie każdy potrafił się pozbierać. I tak oto moje otoczenie zalała fala samobójstw albo przynajmniej milionów chęci i sposobów, jak tego dokonać i jak pozbawić siebie życia.
A potem nagle, ni stąd ni zowąd ona dopadła także mnie. Tak oto ja, która zawsze to wyśmiewałam i nie wyobrażałam sobie idei samobójczych, nagle zaczęłam o tym poważnie myśleć. Zmagałam się z tym wszystkim gdzieś z 2 lata. Z bezsensem, poczuciem beznadziei, niezliczonymi kryzysami, chaosem w głowie i rozmyślaniem, że przecież moje życie to takie dno, że i tak nikt nie będzie za mną płakać. Na rodzinę niestety nie bardzo można było w sprawie pomocy liczyć - jak już wspominałam - krytyczne otoczenie. W końcu jakoś się poskładałam, wiadomo. Teraz przynajmniej wiele rzeczy potrafię docenić bardziej. I wielu też nie bagatelizuję.

12 komentarzy:

  1. Wiesz... choć sama się zmagam ze stanami depresyjnymi, myślami samobójczymi od długiego czasu, to szczerze powiedziawszy, przynajmniej w odniesieniu do samej siebie, mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że jest to choroba głupców. Mam chwilami wrażenie, podświadome, że z tego da się wyjść w jakiś zaskakująco prostu sposób. Dziwnie mi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie może i coś w tym jest. Ale w zaskakująco prosty sposób, czyli np jaki?

      Usuń
    2. Sama nie wiem, nie do końca to czuję. Ale czasem mi wystarczy spojrzeć na coś od jasnej strony, chociaż spróbować ją dostrzec i docenić. I nagle robi się chociaż trochę lżej.

      Usuń
    3. Chyba coś w tym jest, mówi się, że wystarczy po przebudzeniu jedna zła myśl żeby cały dzień był zły,

      Usuń
  2. Często ludzie bagatelizuję tę chorobę, że komuś się nie chce albo jest po prostu leniwy. A domyślam się, że bez wsparcia bliskich osób bardzo ciężko jest z tym walczyć.
    Teraz jest już lepiej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już tak, choć chwilami nadal różnie. W każdym razie, mimo że człowiek często liczy na bliskich, oni nie są chętni do pomocy. Wolą nie widzieć, bo jak to mówią "im mniej wiesz, tym dłużej żyjesz".

      Usuń
    2. Albo 'im mniej wiesz, tym lepiej śpisz'. Coś w tym jest, ale nie znaczy to, że można udawać, że nie widzi się problemów.

      Usuń
    3. Chyba trzeba znaleźć tak zwany "złoty środek", tylko jak?

      Usuń
  3. Depresje znam z teoretycznego puntu widzenia, ale nie trudno ją zauważyć, szczerzy się wśród nas, powoli zabijając radość życia, wpychając w ramiona udręki, żalu, niechęci, smutku i niemocy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby nietrudno, a nie każdy jednak potrafi dostrzec, Czy też może nie chce.

      Usuń
  4. Widzisz, nie możemy przewidzieć co nas w życiu spotka, dlatego nie warto niczego lekceważyć, bo wszystko się może zdarzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka jest prawda, nigdy nie można być czegokolwiek absolutnie pewnym.

      Usuń